Marek Magierowski Marek Magierowski
5336
BLOG

Wielka chryja z paszportami-light

Marek Magierowski Marek Magierowski Polityka Obserwuj notkę 44

 

Jeżeli chcę wyjechać za granicę - załóżmy, iż do jakiegoś kraju pozostającego poza strefą Schengen - muszę mieć paszport. Wymaga to, niestety, pewnego biurokratycznego i finansowego wysiłku. Trzeba udać się do odpowiedniego urzędu, wydać trochę pieniędzy, tracimy przy tym sporo czasu, niekiedy też nerwów.

 

 

Jednocześnie państwo nie stwarza przy tym jakichś specjalnie wielkich problemów. Kto chce w Polsce dostać paszport - dostanie. Kto nie chce, nie musi się o niego starać. Powinien sobie jednak zdawać sprawę z tego, że na wakacje do Turcji czy na majówkę do Petersburga już się nie wybierze.

 

 

Pojawiło się jednak w Polsce silne lobby, które zaczęło domagać się liberalizacji prawa paszportowego i wprowadzenia innego rodzaju dokumentów, tzw. paszportów-light. Takich, w których nie byłoby zdjęcia, które byłyby rozdawane za darmo i wysyłane przez państwo do miejsca zamieszkania po uprzednim złożeniu wniosku przez Internet. Zdaniem lobbystów rząd powinien także wynegocjować stosowne umowy dwustronne z Rosją, Turcją, Egiptem i kilkoma innym państwami, które pozwalałaby na przekraczanie ich granic z paszportem-light.

 

 

Zdaniem lobbystów dotychczasowy stan prawny godził w ich obywatelskie prawa. Są wszak wolnymi ludźmi i nie życzą sobie, by jakiekolwiek państwo decydowało, dokąd, w jaki sposób i z jakimi dokumentami mogą podróżować. Nie potrzeba przecież do tego żadnych papierków czy pieczątek. Zmuszanie kogoś do wyrabiania sobie paszportu i uzależnianie od tego ich swobody podróżowania jest niezgodne z duchem czasu, nieeuropejskie i niepostępowe. A oni sami czują się przez to dyskryminowani, bo bez paszportu są pozbawieni wielu przywilejów.

 

W dyskusji na ten temat używali dość niekonwencjalnych argumentów: przekonywali np. że bez tradycyjnego paszportu nie będą mogli kupić biletu na pociąg do Koszalina, i że bez okazania paszportu nie zatankują na żadnej polskiej stacji benzynowej.

 

 

Przeciwnicy tego rozwiązania podnosili, iż każdy może złożyć wniosek o paszport i po pewnym czasie go otrzymać. Oczywiście, z pewnymi obostrzeniami i w ramach pewnych procedur. Lecz o jakiejkolwiek dyskryminacji trudno tutaj mówić.

 

 

Gdy parlament odrzucił w pierwszym czytaniu trzy projekty ustaw, przewidujące wprowadzenie paszportów-light, rozpętało się piekło. Posłowie głosujący przeciw byli odsądzani od czci i wiary - dostawali setki maili od rozzłoszczonych podróżników, a w telewizyjnych programach publicystycznych polowano na nich niczym na średniowieczne czarownice. Najmocniej dostało się pewnej posłance, który sama nie ma paszportu i nigdy nawet nie wyjechała na wakacje do Hurgady.

 

 

Manifestujący przed Sejmem zwolennicy paszportów-light głośno krzyczeli, iż czują się "wykluczeni ze społeczeństwa", i że jeżdżąc co roku nad Bałtyk "robią to nielegalnie". Pewien znany publicysta, w ramach protestu, wyrzucił swój tradycyjny paszport do kosza. A pewien wiceminister napisał na blogu, że jeśli ktoś przez tyle lat bronił się przed ingerencją państwa w jego podróżowanie, to ma teraz prawo zażądać, by państwo wreszcie zaingerowało i pomogło mu w podróżowaniu. Czy jakoś tak.

 

 

Ciąg dalszy na pewno nastąpi. Jeżeli nie uda się z passportami-light, przyjdzie kolej na coś innego.

 

 

Może "partnerskie prawa jazdy"?

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka